Naturalnie po CC

AniaOkuKo

U mnie nadal nic. Tylko jakieś sporadyczne skurczyki, ale niebolesne. Dzis znowu jadę na kontrolę po której, jeśli z maluchem wszystko ok, zamierzam podpisać odmowę hospitalizacji. Powoli zaczyna to być bardzo męczące...

belladonna

Kochana, cały czas wspieram dobrymi myślami. I wierzę w powodzenie Smile

Mamasofi

Nie przejmuj się grubością blizny,mojalekarkamówi że to niema znaczenia. Próbuj dalej, a powiedzieli że po kilku dniach wezmą napatologię i podłączą do oxy? Bomi powiedziala ze 4 dni po terminie może robić próbę wywłania jesli sie zgodzejesli nie to cc.

AniaOkuKo

Ostatnio lekarz na IP powiedział, że po 2 cc raczej nie podają oxy, ale wiem też, że tak naprawdę co lekarz to inne podejście do tematu. Wszystko zależy od tego, kto tak naprawdę będzie na dyżurze...

A u mnie nadal nic. Tzn czuję dzidzię nisko, czuję, że napiera, ale skurczów ni ma Rolling Eyes

Mamasofi

A umowilas sie jakos ile mozesz czekac po terminie?

AniaOkuKo

Nie jestem w żaden sposób umówiona na to ile mogę czekać. Działam trochę na własną rękę. Będzie to zależało od wyników KTG, stanu łożyska itp.

Mamasofi

To fajnie. Smile

AniaOkuKo

Dziewczyny, krótko:
Dziś była moja ostatnia noc w domu. Wzięłam olej, miałam skurcze pół nocy, ale się uspokoiło. Dziś jadę planowo na patologię.

belladonna

Powodzenia Aniu! Trzymam kciuki!

Magdalena Hul

Ania, 3mam kciuki i jestem z Wami myślami!

tamara875

Uda się, ja wierze w cuda.!!!

Mamasofi

Siedze wlasnie w przychodni w zofii i mysle jak Twoj porod??

belladonna

Ja też się zastanawiam jak się skończyło u Ani

AniaOkuKo

Niestety nie udał się VBA2c. Po piątkowej wizycie w Zofii, gdzie nie zgodzili się na moje dalsze próbowanie jednocześnie oznajmiając, że w ogóle nie ma miejsc, w sobotę zgłosiłam się na Madalińskiego, gdzie kilka godzin później zrobili mi cięcie. Lekarz, który mnie operował, mimo, że nie znał moich wcześniejszych zamiarów, powiedział, że jeszcze chwila, a dziecko urodziłoby się do brzucha, że wszystko opierało się tylko o pęcherz. Wczoraj na wypisie przeczytałam, że miałam całkowite rozejście się blizny, mimo, że w ogóle nie było niepokojących objawów. No ale...

Z pozytywów: jesteśmy zdrowe, cesarka i rekonwalescencja, jak do tej pory duuuużo lepsza nić poprzednio. Tym razem nie miałam zespołu popunkcyjnego, a sama rana goi się jakoś mniej boleśnie. Po porodzie, na sali pooperacyjnej był dwugodzinny kontakt skóra do skóry, mała karmi się bardzo ładnie, a ja, mimo, że było cięcie, czuję ogromną ulgę, że wszystko skończyło się dobrze i już nie muszę nosić na grzbiecie tej odpowiedzialności. Kto wie, czy gdybym jeszcze trochę poczekała naprawdę nie skończyłoby się to źle...
A tak, mam piękną i zdrową, Walentynkową córeczkę i ten fakt działa jak plaster miodu na moje vbacowe niespełnione marzenie. Serio, nie czuję już żalu.

Niemniej jednak, dziewczyny - nie rezygnujcie! Jeśli lekarze dają Wam zielone światło, to próbujcie!

belladonna

Aniu, gratuluję wspaniałej Córeczki. Dobrze, że wszystko skończyło się dobrze. Niestety z porodami nigdy nic nie wiadomo. Nic nie można zaplanować, nic przewidzieć. Najważniejsze, że i Ty i Łucja macie się dobrze. Mam koleżankę, która miała 5 cesarek. Także różnie w życiu bywa Smile

Ściskam Cię serdecznie!